Deszcz w dniu ślubu | Renata & Andi

Deszczowy dzień ślubu to nie koniec świata

Wiele par marzy o słonecznym, pogodnym dniu swojego ślubu, jednak czasami los ma inne plany. Deszcz w dniu ślubu może być źródłem nieoczekiwanych wrażeń, ale również stwarza niepowtarzalną atmosferę, którą pary pamiętają na zawsze. W końcu, to nie pogoda definiuje ten wyjątkowy dzień, ale emocje!

Deszcz w dniu ślubu może dodawać romantycznego uroku i intymności do ceremonii. Zamiast traktować deszcz jako przeszkodę, warto spojrzeć na niego jako na niezwykłą szansę na stworzenie niezapomnianych wspomnień.

Magiczne światło deszczowego dnia

Mgła, parujący las.. Czy jest potrzebne słońce? Tylko zobaczcie na ten reportaż i oceńcie sami, jak świetnie to wygląda! Deszczowy dzień w dniu ślubu często wiąże się z unikalnym, magicznym światłem, które może nadać niepowtarzalny urok.

Fotografowie często doceniają deszczowy dzień jako idealną okazję do tworzenia unikalnych, artystycznych zdjęć. Deszczowy aspekt dodaje warstwy głębi i dramatyzmu, podkreślając emocje i intymność chwili. Para młoda, objęta opłatkiem deszczu, w tle rozmytym od spadających kropel, może stworzyć niezwykłe, pełne symboliki obrazy, które będą trwać przez lata.

Ponadto, magiczne światło deszczowego dnia może stworzyć niepowtarzalną aurę podczas ceremonii ślubnej. Światło odbijające się od mokrych płatków kwiatów, lśniącego haftu sukni ślubnej czy błyszczących obrączek może sprawić, że moment ten staje się jeszcze bardziej wyjątkowy i niezapomniany dla pary młodej i jej gości.

Historia bohaterów tego posta

Jakieś 16 lat temu razem z Renatą i grupką znajomych przesiadywaliśmy na naszej miejscówce w gimnazjum każdą przerwę. Każdy z Was miał chyba swój ulubiony kwadrat w szkołach, gdzie spędzało się 5-10 minut między lekcjami. Mówiłem wtedy Renacie: “Masz oczy jak husky” - bo takie niebieskie i jasne były. Po 16 latach nic się nie zmieniły.

Tak czasem bywa, że po szkole drogi się rozchodzą, jednak o pewnych osobach po prostu się pamięta i ma się w serduchu zawsze dla nich cieplutkie miejsce. Renata o mnie pamiętała i kiedy zadzwoniła z dobrze znanym mi pytaniem: “A masz wolny termin?” - uśmiechnąłem się w głębi swej sentymentalnej duszy. Pewnie, że miałem termin.

Na tym weselu miałem niezłą retrospekcję czasów gimnazjum i liceum - znajome mi twarze (nawet nie zestarzeliśmy się wszyscy tak bardzo). Uśmiechałem się gdzieś tam w środku, nie zapominając jednak po co tu jestem i po co mi moje dwa aparaty wiszące na szelkach.

No i Andi - wciąż jestem pod wrażeniem, jak dobrze ogarnął język polski. I całe szczęście, bo z niemieckiego miałem ledwo 2.

Previous
Previous

Ślub plenerowy w Ostoja Garden w Małopolsce | E&D

Next
Next

Polsko-włoski ślub na Kocierzu - Karolina & Dario